|
Forum Parafialne Forum Parafii pw. ¶w. Zygmunta i ¶w. Jadwigi w Kêdzierzynie-Ko¼lu |
|
Katechizm - ¶mieræ
Chaos - 2010-03-26, 10:06 Temat postu: ¶mieræ Czy pragnienie swojej ¶mierci jest grzechem?
Chaos - 2010-04-15, 12:38
Ech Czy to jest forum "monologowe"?
Stefan - 2010-04-15, 19:37
Przed inwazj± hakerów odpisa³em na Twoje pytanie. Mam nadziejê, ¿e zd±¿y³a¶ przeczytaæ.
Obecnie nie mam nastroju, nie potrafiê zebraæ my¶li, przyt³oczony katastrof± samolotu pod Smoleñskiem.
Mo¿e pozbieram siê w przysz³ym tygodniu i w³±czê siê do dyskusji, Pozdrawiam.
Chaos - 2010-04-15, 21:18
Ok Poczekam,rozumiem.
Chaos - 2010-04-16, 08:15
Czy ¶mieræ tak wielu ludzi na raz mo¿na nazwaæ "¶mierci± bezsensown±"?
Czy nie jest tak,¿e ¶mieræ jest przeznaczeniem?
Czy decyzja pilota o l±dowaniu w tak trudnych i niebezpiecznych warunkach by³a z góry przes±dzona?
Stefan - 2010-04-20, 22:17
Zgodnie z obietnic± przedstawiam mój g³os w dyskusji.
„Zawsze jest rzecz± niebezpieczn± ¿yczyæ sobie ¶mierci, gdy¿ to siê bynajmniej nie zgadza ze zwyk³ym usposobieniem duszy, w jakim znajdowaæ siê powinni¶my wzglêdem zbawienia. Pragnienie to w³a¶ciwe jest albo duszom stoj±cym na wysokim stopniu doskona³o¶ci, albo te¿ ludziom zniechêconym do ¿ycia i w ogóle do wszystkiego.” (¦w. Franciszek Salezy).
KKK (W skrócie): 413 ¦mierci Bóg nie uczyni³ i nie cieszy siê ze zguby ¿yj±cych... ¦mieræ wesz³a na ¶wiat przez zawi¶æ diab³a" (Mdr – Ksiêga M±dro¶ci 1,13; 2, 24).
Przys³owie mówi: diabe³ ma dosyæ cukru i grzech czyni s³odkim.
¯yczenie komu¶ (tak¿e sobie) ¶mierci jest grzechem, bowiem tylko Bóg jest Panem naszego ¿ycia i ¶mierci i nikt nie mo¿e ro¶ciæ sobie prawa do ¿ycia innych.
Co innego, gdy my¶limy o ¶mierci, jako naszym przemijaniu. Wtedy bardziej powinni¶my zwracaæ uwagê na nasze przygotowanie do opuszczenia drogi ziemskiej. Bo wa¿ne w tym czasie bêdzie, czy swoim ¿yciem, swoimi uczynkami, swoim ¿alem za grzechy i swoj± popraw± zas³u¿ymy na Niebo, czy bêdziemy musieli oczyszczaæ swoj± duszê w czy¶æcu. Musimy pamiêtaæ, ¿e czy¶ciec (jest) wyzwalaniem siê mi³o¶ci (do Boga) z resztek egoizmu, przez oczyszczenie czy¶æcowe dusza zyskuje "¶wiêto¶æ konieczn± do wej¶cia do rado¶ci nieba." (KKK 1030) "Kto... nie mi³uje, trwa w ¶mierci.”
Trzeba byæ ¶wiadomym, ¿e zawsze jeste¶my z Nim. I w ¿yciu i w ¶mierci nale¿ymy do Chrystusa (Rz 14, 7-8 : 7 Nikt za¶ z nas nie ¿yje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: 8 je¿eli bowiem ¿yjemy, ¿yjemy dla Pana; je¿eli za¶ umieramy, umieramy dla Pana. I w ¿yciu wiêc i w ¶mierci nale¿ymy do Pana.), a skoro Pan Jezus potrzebuje nas tutaj, to mimo wszystko nie wypada siê spieszyæ z przeprowadzk±.
I jeszcze taka ma³a dopowied¼.
Rozró¿niamy dwa rodzaje ¶mierci: fizyczna oraz duchowa. Tê drug± "zawdziêczamy" grzechowi. ¦mieræ fizyczna to z prochu powsta³e¶ i proch siê obrócisz.
Gorsza dla nas jest ¶mieræ duchowa, bo dla duszy opêtanej grzechem nie ma miejsca w Niebie, Bóg w swoim mi³osierdziu nie przewiduje dla takiej duszy oczyszczenia i trafia ona do piek³a, gdzie cierpi mêki, "ogieñ wieczny".
Pamiêtaj cz³owiecze, ¿e nie znasz dnia, ani godziny.
Chaos - 2010-04-21, 04:13
Bóg w swoim mi³osierdziu nie przewiduje dla takiej duszy oczyszczenia i trafia ona do piek³a, gdzie cierpi mêki, "ogieñ wieczny".
Czy Bóg Mi³osierny moze byæ tak okrutny,¿eby swoje dziecko a¿ tak karaæ???
Przecie¿ Bóg kocha kazdego niewyobra¿alnie mocno.Wiêcej ni¿ matka kocha swoje dziecko tak?A czy matka która kocha swoje dziecko ca³ym sercem jest w stanie skazaæ swoje dziecko na ci±g³e cierpienie i spokojnie patrzec jak to go boli?Nie wydaje mi sie.Podobno Boze Mi³osierdzie nie zna granic!!!
Stefan - 2010-04-21, 15:00
Prawda, ¿e Bóg jest nieskoñczenie dobrym i mi³osiernym Ojcem. I Bóg robi wszystko, aby¶my mogli uczestniczyæ w radosnej komunii z Nim.
Ale da³ nam te¿ woln± wolê i my mo¿emy niestety dokonaæ wyboru ostatecznego odrzucenia Jego mi³o¶ci i przebaczenia. Dokonaæ tego wyboru przez samych siebie, poprzez grzech i rezygnacjê z odkupienia.
Piek³o i potêpienie jest ostateczn± konsekwencj± samego grzechu, zwracaj±c± siê przeciw temu, kto go pope³ni³. Nie jest to kara Bo¿a wymierzona <<z zewn±trz>>, lecz konsekwencja decyzji podjêtych przez cz³owieka w tym ¿yciu.
Tak wiêc to nie okrucieñstwo Boga, nie kara, lecz nasz wybór, nasza wolna wola doprowadzaj± nas do tego, ¿e oddalamy siê od Niego, trafiaj±c do beznadziejno¶ci i pustki ¿ycia bez Boga, czyli do piek³a.
Chaos - 2010-04-22, 04:41
Nie umiem i nie chcê wyobraziæ sobie Boga który w ostatecznym rozrachunku nie przygarnie do serca nawet najbardziej grzesznego cz³owieka!Czy to nie jest tak ¿e to my wyznaczamy granice Mi³osierdziu Bo¿emu?
Stefan - 2010-04-22, 21:18
To nie tak strasznie wygl±da. Mówi³em o cz³owieku, który sam wybiera sobie przysz³o¶æ, odrzucaj±c mi³o¶æ i przebaczenie Boga.
„Tak bowiem Bóg umi³owa³ ¶wiat, ¿e Syna swego Jednorodzonego da³, aby ka¿dy, kto w Niego wierzy, nie zgin±³, ale mia³ ¿ycie wieczne.” (J 3, 16).
Dlatego Mêka, ¦mieræ i Zmartwychwstanie Chrystusa to szczyt mi³o¶ci Boga do cz³owieka. Jest to pe³nia Objawienia, jest to pe³nia mi³osierdzia.
Przez ca³e swoje ¿ycie mamy czas nawracania i pokuty, które czynimy ze wzglêdy na Bo¿e Mi³osierdzie. Pok³adaj±c szczer± ufno¶æ w Bogu, liczymy na odpuszczenie grzechów. Dlatego przystêpujemy do Sakramentu Pokuty, aby pojednaæ siê z Bogiem. Po szczerej spowiedzi ¶w., jako „nowi ludzie” stajemy przed Tym, który wys³u¿y³ nam zbawienie.
W Ewangelii obrazem Mi³osierdzia Boga jest dobry pasterz, który szuka jednej zgubionej owcy, pozostawiaj±c na pastwisku bezpieczne, pos³uszne stado. Bóg szuka grzesznika i raduje siê, gdy go odnajdzie. Mi³osierdzie Boga, czyli ca³kowicie niezas³u¿ona i darmowa Jego mi³o¶æ do stworzenia, najlepiej siê okazuje w tym poszukiwaniu grzesznika. Nie do¶æ bowiem, ¿e Bóg przebacza nawracaj±cemu siê grzesznikowi, nie do¶æ, ¿e cierpliwie czeka na nawrócenie, ale idzie grzesznika szukaæ. I wiemy, ¿e S³owo Bo¿e szukaj±c cz³owieka zst±pi³o na ziemiê, sta³o siê Cz³owiekiem - Jezusem Chrystusem.
Przecie¿ Bóg stworzy³ nas, by dzieliæ siê sw± mi³o¶ci±. Jak¿e wiêc nie mia³by byæ mi³osiernym dla swojego stworzenia?
Chaos - 2010-04-23, 11:07
Dlaczego grzechy odpuszczone w sakramencie pokuty nie zwalniaj± nas od cierpienia w czy¶cu?
Stefan - 2010-04-24, 12:52
Cierpienia dusz czy¶æcowych s± spowodowane skutkami ich grzechów, które jeszcze nie zosta³y w pe³ni odpokutowane. Ka¿dy rodzaj grzechu powoduje zniszczenie konkretnego dobra i mi³o¶ci w samym cz³owieku oraz w jego relacjach do Boga i do innych ludzi. Te zniszczenia spowodowane przez grzech s± ¼ród³em cierpienia dla ich sprawcy oraz dla ludzi z nim zwi±zanych.
Czy¶ciec jest przede wszystkim stanem, w którym do¶wiadcza siê Bo¿ego mi³osierdzia. Stanem ukazuj±cym, ¿e Bóg jest wierny mi³o¶ci, któr± umi³owa³ cz³owieka.
Bóg nie chce niczyjej zguby - zapewnia ¶wiêty Piotr Aposto³. Bo¿e Serce wype³nia pragnienie, by "wszystkich doprowadziæ do nawrócenia" (2 P 3, 9).
Tak wiêc czy¶ciec jest stanem przej¶ciowym, gdzie dusza przebywa, aby dost±piæ pe³ni mi³o¶ci Boga i jednocze¶nie odpokutowaæ grzechy powszednie. Nie zawsze w swoim ¿yciu cz³owiek, mimo przyrzeczenia w czasie spowiedzi, poprawia swoje postêpowanie. Nie zawsze w³a¶ciwie ¿a³uje za grzechy i nie zawsze dokonuje zado¶æuczynienia.
Poniewa¿ wszyscy ludzie tworz± jedno Cia³o w Chrystusie i s± „nawzajem dla siebie cz³onkami” (Ef 4, 25), dlatego grzech jednego cz³owieka szkodzi i zadaje cierpienie równie¿ innym ludziom. Po ¶mierci wiêzy ³±cz±ce zmar³ego z ¿yj±cymi na ziemi nie zostaj± zerwane. Je¿eli na skutek jego grzechów kto¶ z ludzi ¿yj±cych na ziemi bêdzie cierpia³, to zmar³y bêdzie musia³ z nim tak d³ugo wspó³cierpieæ, a¿ mi³o¶æ Chrystusa przezwyciê¿y wszystkie skutki jego grzechów, które zadaj± cierpienie. Cierpienia czy¶æcowe s± wiêc konsekwencj± grzechów pope³nionych przez cz³owieka w czasie jego ziemskiego ¿ycia.
Przez oczyszczenie czy¶æcowe dusza zyskuje "¶wiêto¶æ konieczn± do wej¶cia do rado¶ci nieba." (KKK 1030 : Ci, którzy umieraj± w ³asce i przyja¼ni z Bogiem, ale nie s± jeszcze ca³kowicie oczyszczeni, chocia¿ s± ju¿ pewni swego wiecznego zbawienia, przechodz± po ¶mierci oczyszczenie, by uzyskaæ ¶wiêto¶æ konieczn± do wej¶cia do rado¶ci nieba.)
Chaos - 2010-04-25, 09:48
Stefan napisa³/a: |
Je¿eli na skutek jego grzechów kto¶ z ludzi ¿yj±cych na ziemi bêdzie cierpia³, to zmar³y bêdzie musia³ z nim tak d³ugo wspó³cierpieæ, a¿ mi³o¶æ Chrystusa przezwyciê¿y wszystkie skutki jego grzechów, które zadaj± cierpienie. ) |
Czyli nie wystarczy nasze wybaczenie wzgledem osoby zmar³ej?? szkoda :( Tak by³oby lepiej dla tych co odeszli.
Stefan - 2010-04-25, 19:22
Tylko wtedy, gdy wiemy o ¶mierci tej osoby i jej szczerze wybaczymy. Bo zdarza siê nieraz, ¿e osoba zmar³a, która w jaki¶ sposób nas obrazi³a lub skrzywdzi³a, wyjecha³a do innej czê¶ci Polski lub za granicê (lub mogli¶my my to zrobiæ). Kontakt z ni± urwa³ siê ca³kowicie (zdarza siê to nawet wtedy, gdy mieszkamy w jednym mie¶cie, lecz w ró¿nych dzielnicach). Ta osoba przed ¶mierci± nie zd±¿y³a dokonaæ zado¶æuczynienia. I to ona potrzebuje naszej pomocy, aby mog³a osi±gn±æ ¶wiêto¶æ konieczn± do wej¶cia do rado¶ci nieba.
Tym zmar³ym osobom mo¿emy pomóc modlitw±, postami, dobrymi czynami, a przede wszystkim przez sprawowanie Naj¶wiêtszej Ofiary i przystêpowanie do Komunii ¶w.
Mo¿emy tak¿e zmar³ym pomóc przez zyskiwanie odpustów, które za nich bêdziemy je ofiarowaæ.
"Nie¶my im (zmar³ym) pomoc i pamiêtajmy o nich. Je¶li synowie Hioba zostali oczyszczeni przez ofiarê ich ojca, dlaczego mieliby¶my w±tpiæ, ¿e nasze ofiary za zmar³ych przynosz± im jak±¶ pociechê? Nie wahajmy siê nie¶æ pomocy tym, którzy odeszli, i ofiarujmy za nich nasze modlitwy (¦w. Jan Chryzostom, Homiliae in primam ad Corinthios, ).
Chaos - 2010-04-26, 07:00
A czy to prawda,¿e gdy osoba zmar³a ju¿ nie potrzebuje naszej modlitwy bo osi±gnê³a zbawienie nasza modlitwa zostaje"przekazana"na inn± duszê która jest o krok od zbawienia?Czy te¿ mo¿e na duszê kogo¶ zmar³ego z rodziny?
Stefan - 2010-04-26, 10:35
Na to pytanie nie potrafiê odpowiedzieæ.
Mo¿e ksiê¿a pomogliby w dyskusji, bo odpowied¼ na to pytanie, wydaje mi siê, jest bardzo wa¿na i potrzebna.
Ks. Krzysztof - 2010-05-04, 13:36
Odpowied¼ na to pytanie zna Bóg!
Ja my¶lê ¿e nasza modlitwa zanoszona za zmar³ego który jest ju¿ zbawiony powraca do nas i procentuje na naszym "koncie". Pan Bóg nie gra w loteriê i nie przekazuje naszej modlitwy na chybi³ trafi³, wszak zawsze potrzebna jest intencja. Ko¶ció³ modli siê za wszystkich zmar³ych, st±d niepoprawne jest sformu³owanie, które czêsto zapisujemy w naszych wypominkach "za dusze opuszczone" - takich nie ma! W ka¿dej Mszy ¶w. s³yszymy podczas modlitwy eucharystycznej wezwanie za wszystkich zmar³ych st±d tych opuszczonych nie ma.
Zmieni³em troszkê temat, ale moja odpowied¼ pad³a!
Chaos - 2010-06-02, 12:01
Dziêkujê :)
gregorek - 2011-11-01, 12:45
Na dzieñ Wszystkich ¦wiêtych ,a w szczególno¶ci na Dzieñ Zaduszny ,ku po¿ytkowi naszych dusz i na chwa³ê Boga ,proponujê Wam ,drodzy forumowicze ,zapoznaæ siê z dwoma kazaniami wyg³oszonymi przez ksiêdza Edmunda Naujokaitisa FSSPX,przedstawiaj±cymi Prawdê o rzeczach ostatecznych ...a wiêc o ¶mierci i S±dzie Ostatecznym.
Ks. E. Naujokaitis, Rekolekcje adwentowe, 19–20.12.2009, Gdynia, nauka IV -
S±d osobisty
„Postanowiono ludziom raz umrzeæ, a potem s±d” (Hbr 9, 27).
Bardzo s³usznie przypomina nam Ko¶ció³ ¶w. w adwencie o s±dzie i o potrzebie ¶wiadomego oczekiwania koñca naszego ¿ycia na tej ziemi. Có¿ mo¿e nas bardziej zachêcaæ do umartwienia, jaka my¶l, jaka nauka mo¿e nas ³atwiej odwie¶æ od przyjemno¶ci ziemskich, jak wspomnienie ¶mierci? Gdyby¶my mieli wiecznie ¿yæ na ¶wiecie, gdyby¶my byli pewni, ¿e bêdziemy mogli po wszystkie czasy, bez koñca u¿ywaæ dóbr ziemskich, mo¿na by jeszcze zrozumieæ i wyt³umaczyæ zdanie owego bogacza, wspomnianego w ewangelii, który sobie powiedzia³: „Duszo, masz wiele dóbr zgotowanych na wiele lat, odpoczywaj, jedz, pij, u¿ywaj” (£k 12, 19). Ale wiemy, jak straszne s³owa us³ysza³ w odpowiedzi, s³owa, stanowi±ce i dla nas wszystkich gro¼n± przestrogê, bo wypowiedzia³ je sam Bóg: „Szalony! Tej nocy duszy twojej za¿±daj± od ciebie, a co¶ nagotowa³, czyje¿ bêdzie?” (£k 12, 20). Tak, któ¿ wie, czyje bêd± zgromadzone na bankowym koncie przez cz³owieka oszczêdno¶ci, zakupione nieruchomo¶ci i kto bêdzie mia³ z nich po¿ytek? „Nie zbierajcie skarbów na ziemi, upomina³ Pan Jezus, ale w niebie”.
Do ¶w. Filipa Nereusza przyszed³ pewien raz m³odzieniec i powiadomi³ go z wielk± rado¶ci±, ¿e rodzice ulegli w koñcu jego pro¶bom i pozwolili mu uczyæ siê prawa i wybraæ sobie zawód, który mu siê ze wszystkich podoba³ najwiêcej, zawód prawnika. – „Có¿ wiêc my¶lisz ze sob± zrobiæ, skoro swoje nauki pokoñczysz?” zapyta³ go uprzejmie ¶w. Filip. – „Zostanê adwokatem”. – „A potem?”, zapyta³ ¶wiêty. „Potem osi±dê w stolicy i mam nadziejê, ¿e bêdê mia³ du¿o spraw, ¿e szybko pozyskam sobie s³awê, znaczenie i maj±tek”. – „A potem?”, odezwa³ siê znowu ¶wiêty. – „Potem o¿eniê siê bogato, bêdê wiód³ ¿ycie spokojne i szczê¶liwe i wychowywa³ starannie swoje dzieci”. – „A potem?” spyta³ ¶wiêty. – „Potem powydajê córki za m±¿, zabezpieczê los synów i na staro¶æ bêdê za¿ywaæ mi³ego po pracy spokoju”. – „A potem?”, zagadn±³ go znowu ¶wiêty, mówi±c ju¿ g³osem dobitniejszym i podniesionym. – „Potem?”, odrzek³ m³odzieniec z pewnym smutkiem i oci±ganiem siê, „potem trzeba bêdzie umrzeæ”. Teraz powtórzy³ ¶w. Filip raz jeszcze swoje zapytanie, ale z wiêksz± powag± i szczególniejszym naciskiem: „A potem?” Wtedy zmiesza³ siê m³odzieniec i ju¿ nie znalaz³ odpowiedzi. Poczu³ siê wstrz±¶niêtym i przera¿onym do g³êbi serca. „Na có¿ mi siê przyda wszystko, o czym marzê i do czego d±¿ê – pomy¶la³ on w duszy – je¿eli nie zas³u¿ê sobie na szczê¶liw± wieczno¶æ?” I postanowi³ rozpocz±æ inne ¿ycie. Postanowi³ ca³ym sercem s³u¿yæ Panu Bogu.
Nawet ten, kto jest jeszcze m³ody, dobrze zrobi, je¿eli czêsto bêdzie stawiaæ przed oczyma duszy tê chwilê, w której skoñcz± siê jego zajêcia, prace i zabawy, a której samo wspomnienie powinno go oderwaæ od wszelkich marno¶ci ziemskich. Bo czy¿ to jest rozumnie przywi±zywaæ siê do uciech i dóbr znikomych, które ju¿ jutro ¶mieræ mo¿e nam wydrzeæ, a kiedy¶ wydrze z pewno¶ci±? Ale jeszcze daleko wiêcej powinno od nich odstrêczaæ wspomnienie wieczno¶ci. Gdyby¶my wiedzieli, ¿e razem ze ¶mierci± koñczy siê ju¿ absolutnie wszystko, ¿e nie ma ju¿ dla nas ¿ycia za grobem, to by³oby mniej nierozs±dku w zasadzie, której wielu siê trzyma, a któr± powtarza i Ksiêga M±dro¶ci: „Pójd¼my tedy a u¿ywajmy dóbr niniejszych!” (Mdr 2, 6). Inna podobna zasada brzmi: „jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy!” Ale któ¿ o¶mieli siê twierdziæ, kto jest rzeczywi¶cie przekonany, ¿e na ostatnie pytanie ¶w. Filipa: „A potem?” – nale¿y siê odpowied¼: „Potem ju¿ nic, zupe³nie nic, umieraj±c za¶niemy i ju¿ nie zbudzimy siê nigdy”? Kto nam potrafi dowie¶æ takiego twierdzenia? Inaczej uczy nas ¶wiêta wiara i sam zdrowy rozum. Je¿eli chcesz koniecznie w±tpiæ, no có¿, nie zmusi ciê Pan Bóg do wiary, ale rozwa¿ tylko, co ci pomog± twoje w±tpliwo¶ci? Czy one uczyni± Boga nieistniej±cym? Czy unicestwi± wieczno¶æ? Zastanówmy siê wiêc nad tym, co nast±pi zaraz po ¶mierci, t. j. nad s±dem osobistym.
1. „Postanowiono ludziom raz umrzeæ, a potem s±d”, mówi³ ¶w. Pawe³. Chwila ¶mierci jest pe³na tajemniczej grozy. Jeszcze cia³o nasze le¿eæ bêdzie na pos³aniu, jeszcze nie zmieni± siê rysy naszej twarzy i nie przybior± owego wstrêtnego wygl±du, którym razi nas trup, jeszcze nie rozpocznie siê proces gnicia cia³a, jeszcze nas otaczaæ bêd± p³acz±cy przyjaciele i krewni, a ju¿ dusza stanie przed swoim Sêdzi± i ju¿ zapadnie wyrok.
S±d bowiem po¶miertny ró¿ni siê bardzo od s±dów ziemskich. Na ziemi trzymaj± oskar¿onego przez d³ugi czas w wiêzieniu ¶ledczym, badaj± go i dochodz± winy, pozwalaj± siê broniæ a nawet u¿ywaæ wykrêtów, przyzywaæ ¶wiadków i wymownych obroñców, a nieraz zdarza siê, ¿e po d³ugich badaniach oskar¿ony uchodzi kary, na któr± zas³u¿y³. Ale Sêdzia przedwieczny widzi od razu w pierwszej chwili, kiedy przed Nim staniemy, wszystko co jest w naszej duszy i co ukrywa siê przed wzrokiem ludzkim. Podobnie jak na bia³ej karcie przy ¶wietle dziennym dok³adnie widaæ wszystko, co na niej napisano, ka¿de poci±gniêcie pióra, podobnie odczyta Pan Bóg za jednym wejrzeniem wszystkie uczynki, które¶my pope³nili. Nie tylko uczynki, ale wszystkie s³owa, które¶my wypowiedzieli, wszystkie my¶li i pragnienia, które nas zabawia³y od pierwszych lat dzieciñstwa. I ¿adne wymówki, ¿adne usprawiedliwienia, ¿adne wykrêty nie bêd± dozwolone. Nie bêdziesz móg³ siê t³umaczyæ, ¿e nie wiedzia³e¶ co¶ robi³, ¿e tego lub owego nie uwa¿a³e¶ za grzech, ¿e widzia³e¶ innych tak samo czyni±cych i szed³e¶ za ich przek³adem, ¿e trudno ci by³o wierzyæ we wszystko, czego naucza³ Ko¶ció³, ¿e nazbyt silne by³y pokusy i nazbyt gwa³towne twoje namiêtno¶ci. Dla takich wymówek nie pozwol± ci nawet ust otworzyæ! Sêdzia natychmiast rozpozna czy i w jakim stopniu by³e¶ winnym. I dla ciebie samego stanie siê to jasne!
„Jak to? – mo¿emy spytaæ – wszak¿e s³yszeli¶my wielokrotnie, ¿e Pan Jezus jest nieskoñczenie mi³osierny, ¿e za nami siê wstawia, ¿e On nam wyjednywa przebaczenie i ³askê?”. Tak, Pan Jezus wstawia siê za nami, ale wstawia siê teraz, dopóki ¿yjemy tu na ziemi, i bêdzie siê wstawia³ dopóki nie wydamy ostatniego tchnienia. Dzi¶ jeszcze mo¿emy ¶mia³o prosiæ o mi³osierdzie Bo¿e i przez Chrystusowe zas³ugi mo¿emy je uzyskaæ: „Pro¶cie, a bêdzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, ko³aczcie, a bêdzie wam otworzone” (£k 11, 9). – „Zaprawdê, zaprawdê wam powiadam, kto wierzy we Mnie, ma ¿ycie wieczne” (J 6, 47) – to Jego w³asne s³owa, ale po ¶mierci ju¿ bêdzie za pó¼no! Po ¶mierci nie bêdzie On ju¿ naszym obroñc±, ale naszym sêdzi±, i ju¿ nam nie u¿yczy ³aski i zmi³owania, je¿eli Go nie chcieli¶my przeb³agaæ za doczesnego ¿ycia. Kto jest Jego nieprzyjacielem a¿ do chwili skonania, tego nic nie ocali od zas³u¿onej kary! – Nie ocali go ani Matka Naj¶wiêtsza, ani ¶wiêci jego patronowie. Nikt w niebie nie bêdzie ju¿ nawet prosi³ o ³askê dla takiego nieszczê¶nika, bo mieszkañcy nieba zgadzaj± siê zupe³nie z wol± Boga Sêdziego. Chrystus Pan nie udziela ju¿ nikomu ³aski nawrócenia po ¶mierci, musi po ¶mierci wymierzyæ karê, bo przesta³by byæ tym samym sprawiedliwym. Wiêc ju¿ nie bêdzie adwokata – obroñcy, bêd± tylko zawziêci oskar¿yciele. Zewsz±d otocz± nieszczêsnego grzesznika z³e duchy, ¿eby na niego skar¿yæ i porwaæ go ze sob± do piekielnej otch³ani. £atwo sobie wyobraziæ pogardliwy i pe³en politowania u¶miech wielu ludzi naszych czasów na te s³owa. Mo¿e siê kto¶ ¶miaæ, fizycznie wszyscy jeste¶my zdolni do ¶miechu, ale prawdy w ten sposób nikt nie zmieni.
2. „Straszno jest wpa¶æ w rêce Boga ¿ywego”, pisa³ ¶w. Pawe³ (Hbr 10, 31). Dziwi± siê nieraz ludzie i niepokoj±, czemu Pan Bóg pozwala tak d³ugo ¿yæ najwiêkszym zbrodniarzom, tyranom i gnêbicielom narodów. Tak wielu prawych ludzi umar³o we wczesnych latach ¿ycia, tak wielu ¶wiêtych umar³o w m³odym wieku, a niejeden okrutnik i prze¶ladowca Ko¶cio³a ¿yje do 80-ciu lat a nawet d³u¿ej, i dopuszcza siê coraz to nowych zbrodni. Gdyby¶my jednak tak znali przymioty Boskie, jak je poznamy po ¶mierci, nie dziwiliby¶my siê Bo¿ej cierpliwo¶ci. Przecie¿ Bóg wie, ¿e dla wiernych Jego s³ug nie s± bynajmniej prawdziwym nieszczê¶ciem te krzywdy i prze¶ladowania, których doznaj± na ziemi. Wie, ¿e one siê przyczyniaj± do pomno¿enia ich nagrody, natomiast los potêpieñca bêdzie okropny. Bóg wie, co czeka grzesznika, a ¿e jest nieskoñczenie dobrotliwy, wiêc lituje siê nad nim i oci±ga siê czêsto z wymierzeniem kary. Nie przestaje mu ni± groziæ s³owami Pisma ¶w. i g³osem sumienia, ale daje grzesznikowi czas na wzbudzenie ¿alu i na rozpoczêcie pokuty.
Zdarza siê czêsto ju¿ na ziemi, ¿e ludzie doznaj± niewymownych cierpieñ. Kto¶ np. przez d³ugie lata musi znosiæ chorobê, która przyku³a go do ³o¿a bole¶ci, przy tym bêd±c zupe³nie opuszczony i do¶wiadczaj±c g³odu i zimna i wszystkich utrapieñ, po³±czonych z ubóstwem. Jaka¿ gorycz nape³nia wówczas serce. O ile¿ lepsz± wydaje siê ¶mieræ od takiego ¿ycia! A jednak niczym to jeszcze nie jest w porównaniu z kar± potêpionych! Bo w ka¿dej chorobie bywaj± jakie¶ przerwy i ulgi, przynajmniej we ¶nie, a zawsze pozostaje jaka¶ nadzieja wyzdrowienia i szczê¶liwszej doli. W piekielnej za¶ otch³ani nie ma ¿adnej ulgi, ¿adnego wytchnienia, ¿adnego snu, ¿adnej nadziei!
Trudno nam poj±æ wieczno¶æ, dopóki w niej nie zaczniemy istnieæ. My znamy tylko ci±g³e nastêpstwo uczuæ mi³ych i przykrych, robotê i spoczynek, rozmaito¶æ dziennych zajêæ i nieprzytomno¶æ snu. Jak¿e ca³kiem inna jest wieczno¶æ! Dusze zbawionych ciesz± siê w niej ci±gle jednym uczuciem rado¶ci, które zaspokaja wszelkie ich pragnienia i nie dopuszcza ¿adnej têsknoty, ¿adnego przesytu. Jak mówi ¶w. Pawe³, „ani oko nie widzia³o, ani ucho nie s³ysza³o, ani w serce cz³owiecze nie wst±pi³o, co nagotowa³ Bóg tym, którzy Go mi³uj±” (1 Kor 2, 9). A potêpieñcy doznaj± bez przerwy takiej bole¶ci, jak± nam wyobraziæ mo¿e ziemski ogieñ, kiedy nas parzy. I oni dobrze wiedz±, ¿e ich mêczarnie nie skoñcz± siê nigdy.
Wyobra¼my sobie, ¿e na posadzkê ko¶cio³a spada co dziesiêæ lat jedno ziarnko piasku. Jakie¿ by by³o nasze przera¿enie, gdyby¶my taki wyrok us³yszeli od Pana Boga: „Bêdziecie tak d³ugo cierpieli w p³omieniach, póki ca³y ten ko¶ció³ nie nape³ni siê piaskiem!” Ile¿ to lat musieliby¶my czekaæ na koniec naszej mêki! A jednak mieszkañcom piek³a sprawi³oby to niezmiern± rado¶æ, gdyby us³yszeli tak± zapowied¼, i piek³o nie by³oby ju¿ dla nich piek³em, bo w nim zab³ysn±³ by rajski promyk nadziei!
3. Tylko jeden raz odmieni siê cokolwiek stan potêpionych, a stanie siê to wówczas, gdy tr±ba archanielska zwo³a wszystkich na s±d ostateczny. Wówczas po³±cz± siê z powrotem ze swoimi cia³ami. Oni têskni± za tym po³±czeniem, bo wszak¿e cia³o nale¿y do ludzkiej istoty. Oni mo¿e my¶l±, ¿e im ta chwila przyniesie jak±¶ ulgê, jak±¶ pociechê. Jak¿e smutnego do¶wiadcz± jednak zawodu! „Wszyscy wprawdzie zmartwychwstaniemy – pisa³ ¶w. Pawe³ – ale nie wszyscy odmienieni bêdziemy” (1 Kor 15, 51). Cia³a zbawionych bêd± ja¶nia³y piêkno¶ci±, o jakiej dzi¶ nawet wyobra¿enia nie mamy. „Sprawiedliwi ¶wieciæ bêd± jako s³oñce w królestwie Ojca ich”, powiedzia³ Pan Jezus (Mt 13, 43). Cia³a zbawionych bêd± nieskazitelne i wolne od wszelkiego bólu, od wszelkiej dolegliwo¶ci i doznaj±c samych mi³ych uczuæ, jeszcze powiêksz± szczê¶liwo¶æ duszy.
Cia³a za¶ potêpionych bêd± wstrêtnymi trupami, i dusza wzdrygnie siê i przerazi, skoro znów ujrzy swoj± ziemsk± pow³okê. Ona pragnê³a otrzymaæ z powrotem sw± nadobn± postaæ, któr± siê niegdy¶ chlubi³a, która mo¿e i wielu innych oderwa³a od Boga. Dusza potêpiona pragnê³a znów dostaæ swe cia³o wypieszczone, któremu zawsze dogadza³a, dla którego przyjemno¶ci po tysi±c razy zniewa¿y³a Majestat Bo¿y. „Jak¿e to? – zawo³a w uniesieniu rozpaczy – ja mam wej¶æ w tego trupa? Ja mam go d¼wigaæ przez ca³± wieczno¶æ i z nim pogr±¿yæ siê w ogniu?” Ale jej upór bêdzie daremny, bo go prze³amie wszechmocna d³oñ.
A z jak± zgroz± i odraz± bêd± uciekaæ od niej dawniejsi jej przyjaciele, kiedy zobacz± na jej licach zgniliznê, a w jamach oczu p³omienie! Wtenczas zobaczy ona tak¿e po raz pierwszy i ostatni przedziwne blaski Królestwa niebieskiego, zobaczy wierne s³ugi Bo¿e, którymi niegdy¶ gardzi³a, których cnotliwo¶æ nazywa³a g³upot±. Zobaczy je ciesz±ce siê niewys³owion± rado¶ci±, a miêdzy nimi bêd± mo¿e jej rodzice, jej bracia i dzieci. „¯egnajcie mi na zawsze!” zawo³a do nich z ponurym ¿alem, jak pisze ¶w. Efrem. „¯egnaj mi, ojcze i matko, synu i córko! ju¿ was nie ujrzê nigdy! ¯egnaj mi krzy¿u, ¼ród³o ¿ycia! ¯egnaj, raju rozkoszy!” I wtenczas przeklnie ona siebie sam±, ¿e nie by³a pos³uszn± zbawiennym upomnieniom i s³owu Bo¿emu, które j± wzywa³o do poprawy, ¿e odepchnê³a od siebie rêkê Chrystusa, który j± chcia³ zaprowadziæ do nieba, ¿e odrzuci³a zbawienie, które by³o tak ³atwym i tak niewiele wymaga³o trudu!
4. Na prawdê, nie sprawia to kap³anowi przyjemno¶ci, kiedy mówi wiernym o takich rzeczach. On by wola³ mówiæ tylko o Boskiej dobroci i o szczê¶ciu, które czeka ludzi, je¶li bêd± wiernie s³u¿yæ Bogu. Nie to jest jednak wa¿ne, co by kap³an „wola³”, ale to co jest wol± Boga. A Bóg chce, by wierni znali prawdê nie tylko dotycz±c± nieba, ale tak¿e dotycz±c± piek³a. Dlatego kap³an ma obowi±zek roztaczaæ przed oczyma ducha wiernych tak¿e ten obraz pe³en wstrz±saj±cej zgrozy.
Wiemy o tym wszyscy, ¿e Pan Bóg jest nieskoñczenie dobry, ¿e wszystko dobre mamy od Niego, ¿e On jest naszym Ojcem. Ale nie jest On podobny do wielu s³abych ojców ziemskich, którzy nie umiej± karaæ, których dzieci mog± bezkarnie lekcewa¿yæ i wy¶miewaæ. U Niego mi³o¶æ ³±czy siê naj¶ci¶lej ze sprawiedliwo¶ci±. Nie ³ud¼my siê, nie dopuszczajmy do swego serca ¿adnych w±tpliwo¶ci. Te w±tpliwo¶ci nic nie odmieni± w wyrokach Bo¿ych. Równie jak to jest rzecz± pewn±, ¿e teraz jeste¶my tu zgromadzeni, tak te¿ nie mo¿emy w±tpiæ, ¿e znowu zejdziemy siê wszyscy w dzieñ s±du i ujrzymy Syna Cz³owieczego, przychodz±cego z moc± wielk± i majestatem s±dziæ ¿ywych i umar³ych. Oddzieli On wówczas niepoprawnych grzeszników od swoich przyjació³ i jednych wezwie do siebie, do swego przybytku, mówi±c: „Pójd¼cie, b³ogos³awieni Ojca mego, otrzymajcie królestwo wam zgotowane od za³o¿enia ¶wiata” (Mt 25, 34), a drudzy us³ysz± straszny wyrok potêpienia!
Dzi¶ On wo³a jeszcze nas wszystkich. Dzi¶ jeszcze nie odrzuca nikogo. W Ko¶ciele swoim ustanowi³ Bóg trybuna³ mi³osierdzia i ³aski: „Którym odpu¶cicie grzechy, s± im odpuszczone” (J 20, 23), powiedzia³ do Aposto³ów i ich nastêpców. Uciekajmy siê do tego trybuna³u mi³osierdzia, do ¶w. sakramentu spowiedzi, je¶li chcemy unikn±æ nieub³aganej sprawiedliwo¶ci wyroku! Miejmy lito¶æ nad samymi sob±, nad swoj± dusz±, któr± Pan Bóg stworzy³ na to, ¿eby jej daæ ¿ywot wieczny, ¿eby Go mog³a chwaliæ przez ca³± wieczno¶æ i radowaæ siê Jego w³asnym szczê¶ciem. Amen.
Ks. E. Naujokaitis, Rekolekcje adwentowe, 19–20.12.2009, Gdynia, nauka V -
S±d ostateczny
„A gdy Syn cz³owieczy przyjdzie w chwale swojej i wszyscy Anio³owie z Nim, wtedy zasi±dzie na tronie majestatu swego” (Mt 25, 31).
Drodzy Wierni!
S± prawdy niezmiernie wa¿ne dla ka¿dego z nas, o których jednak wielu ludzi bardzo niechêtnie s³ucha – szczególnie w czasach dzisiejszych – i dlatego kaznodzieje mówi± o nich rzadko i z pewn± obaw±, ¿eby liczba s³uchaczy, i tak dosyæ ma³a, nie zmniejszy³a siê jeszcze bardziej. A przecie¿ musimy o nich mówiæ, je¿eli chcemy nale¿ycie spe³niæ ciê¿ki swój obowi±zek. Jedn± z tych prawd objawi³ nam Boski nasz Mistrz Jezus Chrystus, kiedy zapowiedzia³ swoje przyj¶cie na s±d ostateczny. To jest tematem naszych rekolekcji adwentowych.
Nie jest to ¿aden wymys³ kap³anów, lecz prawda, najdobitniej i najuroczy¶ciej og³oszona przez samego Boga. Ale ju¿ sam zdrowy rozum i poczucie sprawiedliwo¶ci, wrodzone naszej duszy, mówi± nam, ¿e za ka¿dy nasz uczynek nale¿y siê s³uszna zap³ata, ¿e los dobrych i z³ych nie mo¿e byæ jednakowy. Lecz w ¿yciu ziemskim widzimy tak czêsto ludzi najlepszych, ¿yj±cych w nêdzy, w pogardzie, w ucisku, doznaj±cych prze¶ladowania i krzywdy, kiedy tymczasem ich krzywdziciele i wrogowie wszelkiej cnoty, bezwstydni rozpustnicy, a nawet okrutni gnêbiciele narodów ¿yj± w rozkoszach, op³ywaj± we wszelkie dostatki i drwi± sobie z upomnieñ i przestróg. Dlatego powtarzaj± nieraz z gorycz± nieszczê¶liwi: „nie masz na tym ¶wiecie sprawiedliwo¶ci!”
Tak, nie by³oby jej naprawdê, gdyby wszystko koñczy³o siê z chwil± ¶mierci, gdyby nie czeka³a nas w drugim ¿yciu nale¿na nagroda lub kara! To mówi rozum i poczucie sprawiedliwo¶ci najdzikszym nawet ludom, które te¿ mocno wierz± w nie¶miertelno¶æ duszy i po¶miertny s±d. My za¶ chrze¶cijanie otrzymali¶my lepsz±, ja¶niejsz± i najpewniejsz± naukê o tym s±dzie od samego Boga i wiemy, ¿e zaraz po zgonie staniemy przed Jego Obliczem, aby zdaæ sprawê ze wszystkich swoich uczynków i zaniedbañ, a nawet ze wszystkich swoich s³ów i my¶li. Ale oprócz tego s±du szczegó³owego odbêdzie siê te¿ u koñca czasów drugi, powszechny s±d, na którym musz± siê zjawiæ wszystkie pokolenia ludzko¶ci, a który jest tak ¿ywo i przejmuj±co opisany w Ewangeliach.
1. Nikt nie wie, kiedy zaja¶nieje ten dzieñ, w którym niebo pom¶ci wszystkie zbrodnie ziemi, w którym wyjdzie na jaw wszystko, co by³o ukryte przed oczyma ludzi, co dzia³o siê w najwiêkszej tajemnicy. Jaki¿ lêk i jakie zawstydzenie ogarnie wtenczas tych, co dopuszczali siê ciê¿kich wystêpków i wmawiali w siebie, ¿e nikt ich nie widzi, nikt ich nie ukarze! „Bo oto dzieñ przyjdzie pa³aj±cy jako piec – mówi prorok – a bêd± wszyscy pyszni i wszyscy czyni±cy bezbo¿no¶æ s³om±, i zapali je dzieñ, który przyjdzie” (Mt 4, 1). Ca³a ziemia bêdzie zalana ogniem, i wszystko, co na niej jest, obróci siê w popió³: „Niebiosa – mówi Aposto³ – z wielkim szumem przemin±, a ¿ywio³y od gor±ca rozpuszcz± siê, a ziemia i dzie³a, które na niej s±, popalone bêd±” (2 P 3, 10). „S³oñce siê zaæmi, ksiê¿yc te¿ nie da swego blasku, a gwiazdy z nieba spadaæ bêd± i moce niebios zostan± wstrz±¶niête” (Mt 24, 29). Ludzie przera¿eni bêd± biegali jakby w ob³êdzie, bêd± szukali kryjówek, ale na pró¿no, nigdzie nie znajd± schronienia przed potêgami przyrody, wszystko niszcz±cej na rozkaz Bo¿y w dniu ostatecznej zag³ady.
A potem zagrzmi g³os tr±by, wo³aj±c: „Wstañcie, umarli, i przyjd¼cie na s±d!” I zadr¿y ziemia i morze, i czy¶ciec, i piek³o, i oddadz± swoich umar³ych. „Powstañcie, umarli! Otwórzcie siê wy groby, wy pomniki, wy trumny zamkniête, wy pyszne budowle i stare piramidy i oddajcie ¿yciu powierzone wam zastawy!” Co to za widok przejmuj±cy groz±! Gdziekolwiek s± ko¶ci obna¿one z cia³a, albo ju¿ zamienione w popió³, odzywa siê przera¼liwe echo tych s³ów: „Powstañcie, umarli!”. Wyobra¼cie sobie, to powszechne zmartwychwstanie, wyobra¼cie sobie jak kamienie grobowe nagle wylec± w powietrze, jak ko¶ci zaczn± siê poruszaæ i spajaæ, i okrywaæ siê cia³em, i podnosiæ z grobów, a ca³± ziemiê zape³ni± wracaj±cy do ¿ycia umarli.
2. Ale jaka¿ to ró¿nica bêdzie miêdzy tymi cia³ami! Jedne bêd± ja¶nia³y przedziwn± niebiañsk± piêkno¶ci±, drugie za¶ bêd± budzi³y obrzydzenie swoj± szkarad±. I znowu zagrzmi tr±ba, i wezwie wszystkie dusze na s±d, i ka¿da z nich po³±czy siê na nowo ze swoim cia³em. Dusze zbawionych uczyni± to z rado¶ci±, bo wszak¿e cia³a ich by³y drogimi towarzyszami ich trudów, i otrzymaj± nagrodê za swoje prace i umartwienia. Ale dusza potêpiona ujrzy ze zgroz± i najwiêkszym wstrêtem swego dawnego towarzysza i zawo³a z w¶ciek³o¶ci±: „jak to? Ja mam po³±czyæ siê z tym cia³em? Mam po³±czyæ siê znowu z tymi oczyma, co spogl±da³y tak bezwstydnie na rzeczy, o jakich nie powinnam by³a nawet my¶leæ? Mam z tymi oczyma stan±æ przed stolic± Boga? Mam znów wzi±æ te rêce, które pozwala³y sobie na dotkniêcia wystêpne, a nie chcia³y otwieraæ siê dla ubogich i spe³niaæ dobrych uczynków, z tymi rêkami mam stan±æ przed stolic± Bo¿±? Mam o¿ywiæ na nowo ten jêzyk, który prowadzi³ tak niegodziwe i gorsz±ce rozmowy, takie miota³ blu¼nierstwa przeciwko niebu i pozwala³ sobie na takie obelgi i oszczerstwa przeciwko bli¼nim, z tym jêzykiem mam stan±æ przed stolic± Bo¿±? Na nowo mam przyoblec te cia³o, które by³o towarzyszem i ¶wiadkiem moich wystêpków, które nosi na sobie sromotne ¶lady wszystkich moich zmaz i mojej rozwi±z³o¶ci? I z tym przeklêtym cia³em mam okazaæ siê Sêdziemu?” Jak¿e taka nieszczêsna dusza bêdzie wtedy ¿a³owa³a, ¿e schlebia³a temu cia³u, ¿e dostarcza³a mu zakazanych rozkoszy! Bêdzie jednak za pó¼no, ju¿ za pó¼no...
3. A kiedy ju¿ wszystkie dusze wejd± z powrotem w swe cia³a, wtedy zabrzmi znowu tr±ba, wo³aj±c: „na s±d, wy wszyscy, w³adcy i poddani, duchowni i ¶wieccy, m³odzi i starzy!”. Wszyscy musimy z ods³oniêtym obliczem stan±æ przed trybuna³em Chrystusa, bez ¿adnych obroñców i pomocników! Miejscem tego s±du bêdzie, wed³ug tradycji Starego Testamentu, dolina Jozafata, która znajduje siê miêdzy Jerozolim± i Gór± Oliwn±.
Wtedy uka¿e siê „Syn Cz³owieczy” na tronie z ob³oków, „w chwale swojej i wszyscy Anio³owie z Nim”. Wyobra¼my sobie tê scenê. Z jednej strony bêdzie ja¶nia³ krzy¿ ¶wiêty w blasku promiennym. Ten krzy¿ to nie bêdzie znak krzy¿a ze ¶wiat³a na niebie, lecz prawdziwy drewniany krzy¿, na którym cierpia³ Syn Bo¿y w swoim Ciele. Ten krzy¿ jest teraz podzielony na relikwie przechowywane i czczone w ró¿nych ko¶cio³ach na ca³ym ¶wiecie. W dniu s±du ostatecznego, Anio³owie zbior± wszystkie jego czê¶ci w ca³o¶æ oraz uka¿± go ca³ej ludzko¶ci. Jak nasze cia³o zmartwychwstanie przez po³±czenie rozproszonego prochu, tak „zmartwychwstanie” i Krzy¿ ¶w. Z drugiej strony ujrzymy Bogarodzicê, Królow± niebios, ale ju¿ wtedy nie bêdzie Ona Matk± mi³osierdzia i Ucieczk± grzeszników. Anio³owie oddziel± na rozkaz Sêdziego dobrych od z³ych, „jako pasterz od³±cza owce od koz³ów”, i dobrzy stan± po Jego prawicy, a ¼li po lewicy.
Jakie¿ to wstrz±saj±ce bêd± rozgrywa³y siê sceny przy tym roz³±czaniu! Oto ten by³ wielkim panem i uchodzi³ za bardzo czcigodnego, a teraz stan±æ musi w szeregach zabójców i morderców. I jego ma³¿onkê we¼mie Anio³ za rêkê i poci±gnie na stronê lew±. „O ¶wiêty Aniele – zawo³a ona – zgrzeszy³am, to prawda, ale w ukryciu i nikt nie wiedzia³ o moim wystêpku!” „Tak – odpowie Anio³ – ale teraz wiedz± o nim wszyscy!” Po prawicy stanie ów dobry ojciec, a po lewicy jego niepos³uszny i z³o¶liwy syn; po prawicy owa pobo¿na matka, po lewicy jej rozpustna córka. Grzeszni mê¿owie bêd± roz³±czeni od ¿on, a grzeszne ¿ony od mê¿ów, i to na zawsze. Roz³±czeni tak daleko od siebie, jak grzech oddalony jest od ¶wiêto¶ci, jak z³y duch od Boga, piek³o od nieba. Odrzuceni bêd±, jak czytamy w Objawieniu ¶w. Jana (Ap 22, 15), „czarownicy, i niewstydliwi, i mê¿obójcy, i ba³wochwalcy, i ka¿dy, który mi³uje i czyni k³amstwo”.
4. A jak¿e bolesne bêdzie zawstydzenie grzeszników, gdy wszystkie ich uczynki bêd± ods³oniête przed ca³ym ¶wiatem! Wszechmoc Bo¿a sprawi, ¿e te niezliczone rzesze, zebrane w dolinie Jozafata, ujrz± od razu jakby w olbrzymim zwierciadle wszystko, co ka¿dy z ludzi kiedykolwiek zrobi³, czym obrazi³ Boga, wszystkie lubie¿ne spojrzenia, mowy i uczynki i zaniedbania, które dotychczas znane by³y tylko samemu Bogu.
Zaprawdê! Gdyby nie by³o innych kar za grzech, ju¿ sama ta obawa strasznego zawstydzenia w obliczu ca³ego ¶wiata powinna by nas powstrzymywaæ od zniewa¿ania Stwórcy! Wtedy nie pomog± nam ¿adne wymówki. Na pró¿no bêdziemy siê starali uniewinniæ przed wszystkowiedz±cym Sêdzi±, na pró¿no bêdziemy wo³ali: „O Panie, ja nie wiedzia³em, co robiê; by³em nierozumny, nie pouczono mnie, ¿e trzeba by³o postêpowaæ inaczej!” „K³amco! – odpowie Sêdzia – Jak¿e wielu poucza³o ciê, upomina³o i dawa³o ci dobry przyk³ad! Ile zbawiennych natchnieñ u¿ycza³em Ja sam twojemu sercu! Ile razy s³ysza³e¶ w szkole i w ko¶ciele, jak masz ¿yæ, jak czuwaæ nad sob±, jak siê modliæ o ³askê Bo¿± i czego unikaæ!” „Ach, Panie, powiesz, ja by³em s³aby, ja nie mog³em”. „Nieszczê¶niku! Spojrzyj tu na twoich krewnych, twoich przyjació³ i znajomych, oni byli jeszcze s³absi, jeszcze w±tlejsi od ciebie, a patrz, jak s± czy¶ci, jak umieli wystrzegaæ siê z³ego!”
Wiêc chyba wówczas zaczniemy prosiæ o mi³osierdzie. Ale na to mo¿emy us³yszeæ tylko jedn± odpowied¼: „Min±³ czas mi³osierdzia! Przez ca³e swoje ¿ycie szydzi³e¶ moich sakramentów i moich s³ug, zniewa¿a³e¶ moje ko¶cio³y, nie mia³e¶ lito¶ci nad twoim bli¼nim, nadu¿ywa³e¶ tylu moich dobrodziejstw, zdrowia, bogactwa, ¿ycia i wszystkich innych, i ze wszystkiego korzysta³e¶ tylko na to, ¿eby Mnie obra¿aæ, a teraz prosisz o mi³osierdzie? Min±³ czas ³aski, czas pokuty i mi³osierdzia!” Wiêc ratujmy siê wszyscy, póki jeszcze mamy czas, ¿eby ¿aden z nas nie us³ysza³ w owym dniu s±du takiej odpowiedzi!
5. A wreszcie nast±pi og³oszenie wyroku, który nape³ni rado¶ci± serca wiernych s³ug Bo¿ych i pokutników, a dusze potêpionych rozpacz±! Z mi³osnym spojrzeniem zwróci siê wszechmocny Sêdzia do wybranych, wzywaj±c ich s³owami: „pójd¼cie, b³ogos³awieni Ojca mego!”. Przyci¶nie ich do swojej piersi i powie do nich: „drogie moje dusze! Wy¶cie mnie du¿o kosztowa³y, ale teraz radujê siê z wami, ¿e was zdoby³em swoim krwawym trudem i tymi oto ranami! Wy¶cie strzegli mojego Zakonu, cenili moj± ³askê, wyrzekali siê dla Mnie owych rozkoszy i zabaw, bronili mojej czci w domu i w stosunkach ze ¶wiatem, a kiedy¶cie zb³±dzili, obmywali¶cie duszê z grzechowych plam ³zami pokuty! W ka¿dym ze swoich bli¼nich widzieli¶cie swego brata i Mnie samego, przyodziewali¶cie nagich, karmili¶cie ³akn±cych, nawiedzali¶cie chorych, pocieszali¶cie strapionych, co¶cie uczynili jednemu z tych najmniejszych, Mnie uczynili¶cie. Pójd¼cie, b³ogos³awieni Ojca mego, posi±d¼cie królestwo, przygotowane dla was od za³o¿enia ¶wiata!” Na prawdê, niczym wówczas nie wydadz± siê tym szczê¶liwym wszystkie cierpienia i trudy, które ponosili w s³u¿bie Chrystusowej, i b³ogos³awiæ bêd± to wszystko, co uczynili dla zbawienia swej duszy!
6. Ale któ¿ wypowie, jak okropna bêdzie bole¶æ potêpionych! Je¿eli ¶wiêci, jak Hieronim, Bernard, Jan Z³otousty dr¿eli na wspomnienie S±du ostatecznego, to czy¿ my, którzy tyle razy ciê¿ko obrazili¶my Boga, mo¿emy czuæ siê ca³kiem bezpiecznymi i pewnymi zbawienia? Czy my nie powinni¶my przypominaæ sobie codziennie, a zw³aszcza w chwilach pokusy, przepowiedni Chrystusowej, ¿e w owym dniu grozy i gniewu Pañskiego odepchnie On od siebie swoich nieprzyjació³ i powie do nich: „Precz ode mnie, przeklêci, w ogieñ wieczny, który przygotowano dla szatana i anio³ów jego! Albowiem ³akn±³em, a nie dali¶cie mi je¶æ; czu³em pragnienie, a nie dali¶cie mi piæ; by³em go¶ciem, a nie przyjêli¶cie mnie; nagim, a nie odziali¶cie mnie; chorym i wiê¼niem, a nie odwiedzili¶cie mnie”. Wówczas oni spytaj±: „Panie, kiedy¿ to widzieli¶my Ciê ³akn±cym lub spragnionym, lub go¶ciem, lub w wiêzieniu, a nie us³u¿yli¶my Ci?” Wtedy On im odpowie tymi s³owy: „Zaprawdê, powiadam wam, czegokolwiek nie uczynili¶cie jednemu z tych najmniejszych, tego mnie nie uczynili¶cie”. I pójd± ci na mêkê wieczn±, a sprawiedliwi do ¿ywota wiecznego. Tak zapowiedzia³ nam Ten, który móg³ rzec o sobie: „Niebo i ziemia przemin±, ale s³owa moje nie przemin±!” (Mt 24, 35). Daremnie bêd± szukali nieszczê¶ni jakiego¶ ratunku, daremnie bêd± prosili swoich ¶wiêtych patronów, swego Anio³a Stró¿a, sam± Matkê Naj¶wiêtsz± o wstawienie siê za nimi. Jedn± tylko us³ysz± odpowied¼: „Za pó¼no! Min±³ czas mi³osierdzia, przyszed³ czas zas³u¿onej kary! Trzeba wam by³o udawaæ siê do nas o pomoc, dopóki mogli¶cie odmieniæ swoje ¿ycie, odpokutowaæ swoje grzechy, wynagrodziæ krzywdy wyrz±dzone bli¼nim, naprawiæ dane zgorszenie! Teraz musimy was przekl±æ, jak was przeklê³a sprawiedliwo¶æ Boska!”
7. Miejmy lito¶æ nad sob± samymi i korzystajmy z tego czasu – mo¿e ju¿ bardzo krótkiego, – który nam jeszcze jest u¿yczony do poprawy ¿ycia! Pro¶my ze serdeczn± skruch± o mi³osierdzie, módlmy siê s³owami ¶w. Augustyna: „Tu pal, o mój Bo¿e, tu siecz, byleby¶ tylko nie kaza³ mi cierpieæ przez ca³± wieczno¶æ!” Pos³uchajmy g³osu swojego sumienia, które nam mówi, ¿e¶my zas³u¿yli na karê, na ¶mieræ, ale nie traæmy otuchy i nadziei przebaczenia!
Bo có¿ mówi nam dzi¶ jeszcze Bóg? Czy nas potêpi³ i odrzuci³ na zawsze? Nie! On mówi przez proroka Ezechiela: „Nie chcê ¶mierci bezbo¿nego, ale ¿eby siê nawróci³ bezbo¿ny od drogi swej, a ¿y³!” (Ez 33, 11). S³yszymy, jak bardzo niewiele ¿±da od nas Bóg? Tyle tylko ¿±da, ¿eby¶my zeszli z drogi, co wiedzie na zatracenie, ¿eby¶my przestali odwiedzaæ ów dom, gdzie grzeszyli¶my i mogliby¶my znowu zgrzeszyæ; ¿eby¶my jeszcze dzi¶ oddalili ow± osobê z któr± grzesznie ¿yjemy, zwrócili obc± w³asno¶æ, pojednali siê z owym nieprzyjacielem, po¶pieszyli do trybuna³u pokuty i wyznali ze szczer± skruch± wszystkie swoje przewinienia. Nie lêkajmy siê, ¿e spowiednik bêdzie nas gromi³, zawstydza³, ¿e nawet nam odmówi rozgrzeszenia! On raczej bêdzie litowa³ siê nad nami tym wiêcej, im ciê¿sze s± nasze zbrodnie, je¿eli tylko bêdzie widzia³, ¿e chcemy naprawdê pojednaæ siê z Bogiem i rozpocz±æ nowe ¿ycie. Nie zra¿ajmy siê ¿adnymi trudno¶ciami, pro¶my ¦wiêtych Pañskich o wyjednanie nam ³aski nawrócenia, poleæmy siê Naj¶wiêtszemu Sercu Jezusowemu i Matce Naj¶wiêtszej, która jest nasz± nadziej±, naszym ¿ywotem i nasz± pociech±! A wtedy mo¿emy bez trwogi oczekiwaæ s±du i mo¿emy mieæ nadziejê, ¿e i my wszyscy staniemy po prawicy Sêdziego i us³yszymy owo, rado¶ci± niebiañsk± darz±ce, wezwanie: „Pójd¼cie, b³ogos³awieni Ojca mego, i posi±d¼cie Królestwo, przygotowane dla was od za³o¿enia ¶wiata!” Amen.
(opr. na podstawie: ks. Aleksander Pechnik, Kazania i nauki, 1923 r., wed³ug kazañ misyjnych ¶w. Leonarda a Porto Maurizio, wydanych w Regensburgu w 1892 r., t. 2)
|
|